wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 1 - Tajemnice


- Floro! Wstawaj natychmiast!
Głos Bloom rozniósł się po całym pokoju. Flora chcąc dać przyjaciółce do zrozumienia, że nie widzi jej się jeszcze wstawać, jęknęła cicho i teatralnie naciągnęła sobie kołdrę na głowę.
- Flora, nie wygłupiaj się. Przecież nigdy nie lubiłaś spóźniać się na lekcje.
- Och, już wstaję.
Flora z pewnym wysiłkiem podniosła się z łóżka, ziewając przy tym kilkukrotnie. Jak na osobę taką jak ona było to dość dziwne. Zawsze to właśnie Flora była "rannym ptaszkiem". Dla Bloom istniało tylko jedno wytłumaczenie.
- Znowu uczyłaś się po nocach, mam rację?
- Oj, Bloom...
- Tłumaczyłyśmy ci wielokrotnie, że nie możesz skupiać się tylko na nauce. Jesteś przecież nastolatką. Nauka jest ważna, ale nie może być jedynym elementem twojego życia.
- Prawda jest taka, że... Ygh, nieważne. Idź już do dziewczyn, nie zawracaj sobie mną głowy, ubiorę się i zaraz do was dojdę.
- Ech, dobrze Floro.
Bloom powoli wyszła z pokoju, była pewna, że Florę coś gryzie, ale wiedziała, że w tym momencie nic niej nie wyciągnie. Flora ociągając się weszła do łazienki, aby doprowadzić się do porządku, po czym założyła na siebie przygotowane wieczorem ubrania i po chwili była w drodze na lekcje.
- Floro, tu jesteśmy!
Stella, machając do Flory, nie miała zadowolonej miny. Czarodziejka natury spuściła głowę i ruszyła w kierunku przyjaciółek.
- Już wiecie, prawda?
- Oczywiście, że wiemy, ale teraz dajmy temu spokój. Chodźmy na zajęcia.
Przez pierwsze lekcje Flora sprawiała wrażenie nieobecnej. Siedziała bez ruchu, z długopisem w ręku i wgapiała się pustym wzrokiem w czystą kartkę papieru. Nagle...
- Floro.
- Ym.. Tak, słucham.
- No więc, Floro. Powiedz nam, jakie zaklęcie trzeba wykorzystać, w celu zamienienia się w dowolny kwiat.
- Ehm... Tak, więc... Yym...
- Floro, rusz głową. Powinnaś to wiedzieć, przecież jesteś czarodziejką natury.
- Pamiętam, że trzeba wyobrazić sobie kwiat, w który chcemy się zmienić, bardzo dokładnie go sobie wyobrazić, nie wolno pominąć żadnego szczegółu, ale... Zaklęcia niestety nie znam profesorze, przykro mi.
- Sądzę, że mi jest jeszcze bardziej przykro. Zawsze bezbłędnie odpowiadałaś na moje pytania, dlaczego dzisiaj było inaczej?
- Nie mam usprawiedliwienia, profesorze.
- Cóż... Przez wzgląd na to, że jesteś jedną z moich najzdolniejszych uczennic, odpuszczę ci tą wpadkę.
- Dziękuję.
- Jednak pamiętajcie. Wizualizacja bez zaklęcia, bądź zaklęcie bez wizualizacji na nic wam się nie przyda.
Po lekcjach Flora wróciła do swojego pokoju. Zaraz po niej weszła tam Bloom, a za nią Tecna, Musa, Stella i Layla.
- Może wyjaśnisz nam o co chodzi? Byłyśmy przekonane, że nie spałaś, bo się uczyłaś, ale u Wizgiza nie znałaś odpowiedzi na pytanie.
- Zapomniałam...
- Przecież masz świetną pamięć.
- To nie jest nic ważnego, naprawdę, możecie być spokojne.
- Ufamy ci, Floro.
- No dobrze, dajmy temu spokój. Co wy na to żeby pójść na zakupy?
- Stello, ty zawsze tylko o jednym!
- Haha, taka już jestem.
- Skoro tak bardzo ci zależy, to chodźmy. - Najwyraźniej Tecna stwierdziła, że zakupy nie są wcale złym pomysłem.
- Chciałam jeszcze wziąć prysznic, dołączę do was.
- Dobrze Floro, będziemy czekać.
Kiedy Flora wyszła z łazienki, dało się słyszeć pukanie do drzwi.
- Proszę!
- Flora, porozmawiamy?
- Layla? Co tutaj robisz? Przecież poszłaś z dziewczynami.
- Powiedziałam im, że muszę po coś wrócić.
- Och...
- Powiedz mi, co jest nie tak? Co cię gryzie?
- Naprawdę nic.
- Floro, nie oszukasz mnie. Chodzi o Helię? Pokłóciliście się?
- Tak, Laylo.
Flora skłamała, znowu. Tak bardzo nienawidziła kłamstw, a używała ich coraz częściej.
- Nie martw się. Wszystko się ułoży. Jestem tego pewna.
- Dziękuję, jesteś kochana.
- Chodźmy już, dziewczyny będą się martwić.
- Tak, masz rację.
Dziewczyny wyszły z pokoju i szybko ruszyły w stronę centrum. Tam reszta Winx już na nie czekała. Dało się zauważyć, że Stella była nadzwyczaj zniecierpliwiona.
- No nareszcie, już miałyśmy iść was szukać.
Winx poszły na zakupy. Po pewnym czasie wyszły z pewnego butiku...
- Stello, jakim cudem kupiłaś tyle rzeczy? Tu jest co najmniej dziesięć toreb. - Layla nie mogła wyjść z "podziwu".
- A to jest dopiero początek!
- Nawet tak nie żartuj...
- Spójrzcie tam! Ta sukienka wprost krzyczy żebym ją kupiła.
- To może idź ją ucisz.
- Och, Tecno, zawsze mówiłam, że jesteś genialna.
- Dziewczyny, chciałabym się przejść. Gdyby przyszło wam do głowy mnie szukać, to będę w parku, obok galerii. - Flora nie miała najmniejszej ochoty na chodzenie po sklepach.
- Jasna sprawa.
Flora ruszyła w stronę wyjścia. Po kilku minutach była w parku. Usiadła na ławce. Chciała spokojnie wszystko przemyśleć, ułożyć, ale najwyraźniej nie było jej to w tej chwili dane. Zza swoich pleców usłyszała męski głos.
- Jesteś najpiękniejszą dziewczyną w Magix.
Flora szybko się odwróciła. Ujrzała wysokiego, dobrze zbudowanego, ciemnowłosego, brązowookiego mężczyznę. Mógł być od niej starszy najwyżej dwa lata.
- Ymm... Znam cię?
- Niestety nie. Proszę, to dla ciebie.
Chłopak wręczył czarodziejce bukiet kwiatów.
- Och, kocham kwiaty. Dziękuję, to bardzo miłe, ale...
- Weź je, nie krępuj się. Miłego dnia, Floro.
- Zaraz, skąd znasz moje imię? Flora po raz kolejny podniosła wzrok na chłopaka, ale on już nie stał obok. W krótką chwilę zdążył się oddalić na tyle, żeby nie mógł jej usłyszeć. Nagle do Flory podeszły jej przyjaciółki.
- Jakie cudowne kwiaty.
- Tak Muso... Są piękne.
- Kim jest ten chłopak?
- No właśnie! Niezły jest.
- Stello! Nie zapominaj, że masz chłopaka! - Skwitowała przyjaciółkę Bloom.
- Nie przesadzaj, przecież nikt nie równa się z moim Brandonem.
- Więc kto to był?
- Ja... Nie mam pojęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz